Japonia i Europa neutralizaują wygaszenie QE3, Polska gospodarka będzie rosnąć

Najszerszym echem na łamach gazet i w komentarzach analityków odbiła się w minionym tygodniu decyzja Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych o całkowitym wygaszeniu programu skupu aktywów (QE3), który od 2012 roku stanowił element silnie stymulujący rynki kapitałowe, a także realną gospodarkę. Przypomnijmy, że podstawowym celem luzowania ilościowego było obniżenie długoterminowych stóp procentowych, a dzięki temu zapewnienie sprzyjających warunków finansowych dla aktywności gospodarczej i tworzenia miejsc pracy. Wydaje się, że cel ten został osiągnięty – amerykańska gospodarka notuje coraz lepsze wskaźniki, poprawiła się sytuacja na rynku pracy, udało się też stopniowo sprowadzić w dół długoterminowe stopy procentowe.
Skup aktywów na tak dużą skalę przyczyniał się także do wzrostu wartości amerykańskiej giełdy. Decyzja o zakończeniu QE3 spowodowała więc chwilową niepewność i większą zmienność na giełdach. Trudno jednak ocenić, czy i jakie będą konsekwencje tej decyzji dla amerykańskiego rynku akcji. W tym kontekście istotnym jest, że w ostatnich latach wzrost ceny akcji na Wall Street nie przypominał typowej bańki spekulacyjnej (jak np. na przełomie XX i XXI wieku), tj. wartość akcji rosła w tempie niemalże identycznym jak dywidendy z akcji, nie odrywając tym samym rosnących cen od fundamentalnej wartości aktywów.
Ważnym czynnikiem neutralizującym zakończenie programu stymulującego płynność na rynkach przez FED były decyzje Banku Centralnego Japonii o powiększeniu skali tamtejszego luzowania ilościowego oraz zadeklarowane zwiększanie sumy bilansowej przez Europejski Bank Centralny.
Na tle wydarzeń na świecie polski WIG zachowuje się bardzo spokojnie. Po osiągnięciu we wrześniu nowego rekordu hossy (55 636,77 pkt.) i spadku w ciągu kolejnego miesiąca o 6% teraz powoli odrabia straty. Od roku pozostaje jednak w kanale horyzontalnym. Z pewnością pozytywnym sygnałem było pokonanie przez indeks małych spółek górnej granicy trendu spadkowego, w którym indeks ten znajdował się od kilku miesięcy, jednak pamiętajmy, że los „maluchów” jest najsilniej uzależniony od sytuacji w realnej gospodarce.
W tym kontekście ciekawą może być wypowiedź Jerzego Hausnera, członka Rady Polityki Pieniężnej, który ocenił, że „wydaje się w pełni uzasadnione założenie, że wzrost gospodarczy w przyszłym roku nie zejdzie poniżej 3,0 proc. PKB”. Podkreślił, że „Polska w II połowie 2013 roku weszła w fazę relatywnie wysokiego i – co ważne – bezinflacyjnego wzrostu. To oznacza, że wzrost ten nie był stymulowany ani fiskalnie, ani monetarnie, tylko oparty był na zdrowych fundamentach”. Choć ten pozytywny trend został osłabiony wydarzeniami zewnętrznymi (niski wzrost gospodarczy w strefie Euro, konflikt rosyjsko-ukraiński i wynikające z niego sankcje), ekspert ocenił, że polska gospodarka pozostaje na ścieżce solidnego wzrostu, a prognozy wskazują, że pozostanie na tej ścieżce także w roku 2015, szczególnie, że sprzyjać temu będą czynniki wewnętrzne takie jak intensywny cykl wyborczy oraz uruchomienie wydatkowania środków z obecnej perspektywy budżetowej Unii Europejskiej. W opinii Hausnera niedowartościowany złoty może przyczynić się także do wzrostu eksportu w 2015 roku.Prognozy te zdaje się potwierdzać październikowy odczyt wskaźnika PMI dla Polski, który wzrósł do 51,2 punktu wobec 49,5 punktu we wrześniu. Warto podkreślić, że jest to najwyższy poziom od kwietnia i największy miesięczny wzrost od stycznia 2014 r.

Previous Post
Newer Post

Leave A Comment