Departament Inwestycji Kapitałowych
DSA Investment S.A.
Dzisiaj zamiast komentarza proponujemy Państwu przegląd artykułów i analiz publikowanych
w ostatnich dniach przez qnews.pl – serwis informacyjny QUERCUS TFI SA – dotyczących aktualnej sytuacji i przewidywanych zachowań na różnych klasach aktywów, a także artykułów pojawiających się w polskiej i światowej prasie na temat sytuacji gospodarczej na świecie.
Na początek analizy dotyczące akcji, szczególnie tych, które jeszcze kilka-kilkanaście miesięcy temu były w niełaskach zarządzających, a w tym roku stają się prawdziwymi gwiazdami – akcje rynków wschodzących. W artykule „Emerging markets coraz bardziej pożądane” starszy analityk Tomasz Hońdo pokazuje zmianę nastawienia ankietowanych przez Bank of America/Merrill Lynch zarządzających,
z których obecnie zdecydowana większość deklaruje przeważanie akcji z koszyka MSCI Emerging Markets w swoich portfelach. Udział ten zresztą jest najwyższy od 3,5 roku.
Z MSCI Emerging Markets historycznie bardzo silnie skorelowany był rodzimy WIG20. Trudno jednak zauważyć tę zależność w ostatnim okresie – MSCI Emerging Markets od początku roku urósł 14%, podczas gdy WIG20 stracił na wartości 6,5%. Czy to znaczy, że coś się „popsuło” na polskiej giełdzie, że polski rynek stracił dodatnią korelację z innymi rynkami? Absolutnie nie. Analizując jednak polską giełdę, trzeba wyraźnie oddzielić indeks WIG20, któremu ciążą przede wszystkim czynniki związane
z udziałem Skarbu Państwa w akcjonariacie połowy spółek z indeksu i decyzje polityków odstraszające inwestorów od posiadania akcji w tych spółkach. Warto za to przyglądnąć się indeksowi średnich przedsiębiorstw mWIG40, który pokazuje podstawową zależność między wzrostem cen akcji
i wzrostem wartości przedsiębiorstw wynikającym ze wzrostu PKB w długim okresie. Dokładna analizę tego zagadnienia można znaleźć w artykule „Ostatnie dziesięć lat: PKB +40%, WIG20 -40%, a mWIG?”
Ciekawą i bardzo ważną z punktu widzenia inwestorów informację podała także kilka dni temu rp.pl. Zgodnie z nią w przypadającym na koniec września przeglądzie rynków dokonywanym przez brytyjską FTSE (spółka należąca do „Financial Times” i London Stock Exchange będąca jedną z głównych agencji indeksowych świata) Polska może awansować z koszyka rynków wschodzących zaawansowanych do grupy rynków rozwiniętych. Polska od pięciu lat znajduje się na liście obserwacyjnej pod kątem awansu i – jak podaje gazeta – z nieoficjalnych informacji wynika, że spełnia niemal wszystkie warunki awansu. Więcej w artykule Huberta Kozieła „FTSE: Polska może się stać rynkiem rozwiniętym”.
Na koniec komentarz dotyczący obligacji skarbowych, gdyż to właśnie na tej klasie aktywów analitycy dostrzegają największą w tym cyklu koniunkturalnym „bańkę”. Faktem jest, że w środowisku ujemnych stóp procentowych w krajach euroladu i w Japonii inwestorzy są coraz bardziej skłonni do nabywania obligacji o ujemnej rentowności, tj. papierów, które w długim terminie dają z założenia ujemną stopę zwrotu. W wyniku luźnej polityki monetarnej i dodruku pieniądza w niespotykanej dotąd w historii skali szacuje się, że obecnie wartość obligacji notowanych z ujemną rentownością to już ok. 9 bilionów dolarów! Czy jest możliwe, że to właśnie obligacje skarbowe uważane dotąd za najbezpieczniejszą klasę aktywów staną się punktem zapalnym na rynkach przed kolejną bessą? Więcej na ten temat: „9 bilionów USD w obligacjach z ujemną rentownością”.
O raczej negatywnych niż pozytywnych skutkach utrzymywania niskich stóp procentowych (czyli elementu luźnej polityki monetarnej) pisze także w swoim artykule „The low-rate world” „The Economist”. W artykule zwraca się uwagę między innymi na fakt, że w obecnej rzeczywistości banki nie mają swych zwykłych dochodów wynikających z różnicy pomiędzy krótko i długoterminowym oprocentowaniem, a fundusze emerytalne przedsiębiorstw i lokalnych rządów są na najgłębszych
w historii minusach. Jako receptę natomiast autorzy artykułu sugerują, aby przestać polegać na centralnych bankach a podjąć strukturalne reformy gospodarek.
Choć recepta ta wydaje się słuszna, to jednak jej realizacja w krajach, gdzie rządy uzależnione są od demokratycznych wyborów, wydaje się mało realistyczna, gdyż wiąże się często z koniecznością przeprowadzenia reform niewygodnych politycznie, a tym samym zmniejszających szerokie poparcie społeczeństwa. „The Wall Street Journal” opublikował artykuł “The Reasons Behind the Obama Non-Recovery” Roberta J. Barro (Harvard University i American Enterprise Institute), w którym to ekspert analizuje przyczyny tak wolnego tempa wychodzenia z kryzysu 2008 roku, podając jako jedną z przyczyn transfery pieniędzy z budżetu państwa na osłony dla dotkniętych kryzysem w ramach programów opieki społecznej, zdrowotnej i kartek żywnościowych oraz inne programy osłonowe wykorzystywane przez polityków do budowania poparcia.
Zachęcamy do lektury!