Miniony tydzień przyniósł dawno oczekiwany na polskim parkiecie przełom – szeroki WIG przebił szczyt z lipca 2007 roku i ustanowił nowy historyczny rekord. Mimo konsekwentnych wzrostów indeksu, polscy inwestorzy w minionym roku podchodzili do funduszy akcyjnych z dystansem.
We wtorkowy poranek WIG wybił się do poziomu 67 933,05 pkt., co jest obecnie najwyższym poziomem w historii polskiej giełdy. Niestety indeks zaraz po ustanowieniu szczytu, nie osiągnąwszy rekordu liczonego w cenach zamknięcia, zaczął osuwać się powoli w dół i dzisiaj jest już 1,5% poniżej rekordowego poziomu.
W tym miejscu pojawiają się oczywiście pytania o dalszy scenariusz dla warszawskiego parkietu. Wiele argumentów przemawia za dalszymi wzrostami. Do najważniejszych z nich należą:
1. Samo przebicie szczytu, co zgodnie z analizą techniczną jest silnym sygnałem do dalszych zwyżek,
a wręcz do ich przyspieszenia;
2. Przyspieszenie wzrostów indeksu S&P500;
3. Dobra kondycja gospodarek, a, co za tym idzie, wysokie zyski spółek wchodzących w skład indeksów;
4. Wciąż niskie wyceny (wartość spółek od 2007 roku znacząco wzrosła, a ceny akcji dopiero teraz wyrównały do poziomu sprzed ponad 10 lat).
Istnieją jednak także argumenty przemawiające za scenariuszem dokładnie przeciwnym, tj. za nadchodzącą relatywnie głęboką korektą:
1. Notujemy obecnie rekordowo długi okres bez korekty (zarówno na WIG, jak i S&P500);
2. Banki centralne stopniową zacieśniają politykę monetarną, co w dłuższej perspektywie przełoży się na gospodarkę;
3. Wyceny akcji w USA są już relatywnie wysoko, a korekta na tamtejszej giełdzie pociągnie za sobą korekty na pozostałych giełdach.
Bardzo ciekawe w tej perspektywie jest zachowanie polskich inwestorów, którego jednym
z wyznaczników są zmiany aktywów funduszy inwestycyjnych. Izba Zarządzających Funduszami
i Aktywami podała do wiadomości kilka dni temu dane dotyczące salda wpłat i umorzeń w grudniu,
a tym samym w całym roku 2017.
Najważniejszym wnioskiem płynącym z tych danych jest fakt, że był to dla funduszy inwestycyjnych dobry rok – saldo wpłat i umorzeń w każdym miesiącu (!) było dodatnie, a cały rok zakończył się saldem +14 mld zł, co jest wynikiem najlepszym od 2013 roku.
Pomimo – wydawałoby się – doskonałej sytuacji na rynkach akcji (kolejne bite rekordy, rosnące wyceny uzasadnione coraz lepszymi wynikami) kiepski wynik odnotowały fundusze akcyjne. Po dobrym początku roku kolejne miesiące przynosiły osuwanie się salda nabyć i umorzeń i zakończenie roku z saldem -546 mln zł.
Taki wynik funduszy akcyjnych może sugerować duży lęk inwestorów przed korektą, która może być tym głębsza, im dłużej trwa okres bez korekty. Nic więc dziwnego, że inwestorzy wybierają raczej bezpieczniejsze fundusze – mieszane, dłużne oraz gotówkowe i rynku pieniężnego, które były absolutnym hitem inwestycyjnym tego roku (saldo +7,5 mld zł). Te trzy typy funduszy łącznie zwiększyły sumę wpłat o 14,5 mld zł.
Na przeciwległym biegunie pozostały mało popularne w Polsce fundusze surowcowe. Co prawda w grudniu odnotowały pierwszy raz od maja dodatnie saldo nabyć i umorzeń, jednak cały rok zakończyły na zdecydowanym minusie (-95 mln zł).
Ostatni etap hossy zwykle wiązał się ze wzmożonymi wpłatami do funduszy akcyjnych (hura-optymizm inwestorów wynikający z coraz szybciej rosnących wycen akcji). Jeśli ten scenariusz miałby się spełnić i tym razem, to przyszły rok powinien przynieść dalszą poprawę wyników w porównaniu z minionym rokiem.
W tym miejscu pojawiają się oczywiście pytania o dalszy scenariusz dla warszawskiego parkietu. Wiele argumentów przemawia za dalszymi wzrostami. Do najważniejszych z nich należą:
1. Samo przebicie szczytu, co zgodnie z analizą techniczną jest silnym sygnałem do dalszych zwyżek,
a wręcz do ich przyspieszenia;
2. Przyspieszenie wzrostów indeksu S&P500;
3. Dobra kondycja gospodarek, a, co za tym idzie, wysokie zyski spółek wchodzących w skład indeksów;
4. Wciąż niskie wyceny (wartość spółek od 2007 roku znacząco wzrosła, a ceny akcji dopiero teraz wyrównały do poziomu sprzed ponad 10 lat).
Istnieją jednak także argumenty przemawiające za scenariuszem dokładnie przeciwnym, tj. za nadchodzącą relatywnie głęboką korektą:
1. Notujemy obecnie rekordowo długi okres bez korekty (zarówno na WIG, jak i S&P500);
2. Banki centralne stopniową zacieśniają politykę monetarną, co w dłuższej perspektywie przełoży się na gospodarkę;
3. Wyceny akcji w USA są już relatywnie wysoko, a korekta na tamtejszej giełdzie pociągnie za sobą korekty na pozostałych giełdach.
Bardzo ciekawe w tej perspektywie jest zachowanie polskich inwestorów, którego jednym
z wyznaczników są zmiany aktywów funduszy inwestycyjnych. Izba Zarządzających Funduszami
i Aktywami podała do wiadomości kilka dni temu dane dotyczące salda wpłat i umorzeń w grudniu,
a tym samym w całym roku 2017.
Najważniejszym wnioskiem płynącym z tych danych jest fakt, że był to dla funduszy inwestycyjnych dobry rok – saldo wpłat i umorzeń w każdym miesiącu (!) było dodatnie, a cały rok zakończył się saldem +14 mld zł, co jest wynikiem najlepszym od 2013 roku.
Pomimo – wydawałoby się – doskonałej sytuacji na rynkach akcji (kolejne bite rekordy, rosnące wyceny uzasadnione coraz lepszymi wynikami) kiepski wynik odnotowały fundusze akcyjne. Po dobrym początku roku kolejne miesiące przynosiły osuwanie się salda nabyć i umorzeń i zakończenie roku z saldem -546 mln zł.
Taki wynik funduszy akcyjnych może sugerować duży lęk inwestorów przed korektą, która może być tym głębsza, im dłużej trwa okres bez korekty. Nic więc dziwnego, że inwestorzy wybierają raczej bezpieczniejsze fundusze – mieszane, dłużne oraz gotówkowe i rynku pieniężnego, które były absolutnym hitem inwestycyjnym tego roku (saldo +7,5 mld zł). Te trzy typy funduszy łącznie zwiększyły sumę wpłat o 14,5 mld zł.
Na przeciwległym biegunie pozostały mało popularne w Polsce fundusze surowcowe. Co prawda w grudniu odnotowały pierwszy raz od maja dodatnie saldo nabyć i umorzeń, jednak cały rok zakończyły na zdecydowanym minusie (-95 mln zł).
Ostatni etap hossy zwykle wiązał się ze wzmożonymi wpłatami do funduszy akcyjnych (hura-optymizm inwestorów wynikający z coraz szybciej rosnących wycen akcji). Jeśli ten scenariusz miałby się spełnić i tym razem, to przyszły rok powinien przynieść dalszą poprawę wyników w porównaniu z minionym rokiem.