Dolar i S&P500 kontra złoto

ANNA KOCJAN
Departament Inwestycji Kapitałowych
DSA Investment S.A.

Miniony tydzień potwierdził tendencje obecne na rynkach od początku listopada, a konkretniej od ogłoszenia wyników wyborów w USA.
Amerykański indeks S&P500 kontynuował wzrosty, osiągając w piątek 25 listopada nowy historyczny szczyt 2 213,35 punktów. Pojawia się pytanie, jak wysoko na fali huraoptymizmu może zawędrować amerykański indeks akcji. Fakt, że inwestorzy uwierzyli w wizję „wielkiej ameryki” głoszoną przez prezydenta-elekta w jego kampanii wyborczej, sprawił, iż wyceny akcji w ciągu kilkunastu dni powędrowały o ponad 6% do góry. Po pierwsze jednak wcale nie jest pewne, czy hasła kampanijne będą możliwe do realizacji i w jak dużym zakresie – czy na przykład zapowiedzi wielkich inwestycji infrastrukturalnych przy jednoczesnym cięciu podatków są realnie możliwe do przeprowadzenia.
Jednocześnie z tak dynamicznym wzrostem wycen akcji do skrajnych poziomów powędrowały także popularne wskaźniki nastrojów inwestorów. „Indeks strachu” – VIX – znalazł się przy wielomiesięcznych minimach, z których zwykle historycznie wybijał się do góry, dając sygnał do zwiększenia zmienności na rynku, a tym samym do spadków, przynajmniej krótkoterminowych. Oscylator techniczny RSI pokazujący siłę trendu w ciągu zaledwie trzech tygodni przewędrował całą drogę od „strefy wyprzedania” (znajdowanie się w tej strefie jest interpretowane jako sygnał do kupna) do „strefy wykupienia”, która zwykle traktowana jest jako sygnał do redukcji pozycji w oczekiwaniu na korektę. Kolejny – liczony przez CNN indeks „strachu i chciwości” – pokonał w tym samym czasie także niemalże całą skalę nastrojów i z wartości wskazujących na „skrajny strach” jeszcze w pierwszych dniach listopada znalazł się w strefie „skrajnej chciwości” obecnie. Czyżby wszystkie te wskazania nastrojów były ostrzeżeniem przed nadchodzącą korektą?
W tym samym kierunku co amerykańskie akcje podąża także dolar, notując coraz to nowe szczyty. Zapowiedzi polityki Donalda Trumpa upewniły inwestorów odnośnie do podwyżki stóp procentowych w USA jeszcze w grudniu tego roku. Zresztą FED w protokole z listopadowego posiedzenia także wyrazili opinie, z których można było wnioskować, że podwyżka będzie miała miejsce na posiedzeniu 14 grudnia br..
W opozycji do siły dolara na wartości przez ostatnie tygodnie bardzo straciło złoto i w ślad za nim srebro. W przeciągu zaledwie trzech tygodni żółty kruszec stracił ponad 120 USD na uncję,
co stanowiło prawie 10% wartości. Był to najbardziej dynamiczny odpływ gotówki z funduszy inwestujących w złoto od 2013 roku. Dalsze losy złota będą oczywiście powiązane ściśle z siłą dolara
i decyzją FED. W przypadku podniesienia stóp procentowych, a tym bardziej w przypadku zapowiedzi kolejnych podwyżek, kruszce – jako instrumenty nieoprocentowane – staną się mniej atrakcyjne dla inwestorów.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na osłabienie korelacji między złotem, srebrem i platyną
a czwartym metalem szlachetnym – palladem. Historycznie korelacja pomiędzy cenami wszystkich kruszców była bardzo silna, jednak wzrost ceny palladu w tym samym czasie, kiedy taniały pozostałe kruszce wskazuje na fakt, że pallad mający zastosowanie przede wszystkim w przemyśle i będący określany mianem „rynku chronicznego niedoboru” zaczyna być wyceniany w oderwaniu od pozostałych metali szlachetnych.
Pozostaje jeszcze rynek ropy naftowej. Po wrześniowym wstępnym porozumieniu odnośnie do obcięcia produkcji przez kraje OPEC w tej chwili rynek wstrzymuje oddech przed spotkaniem krajów kartelu, które ma się odbyć w środę (30 listopada) i na którym członkowie OPEC mają podjąć porozumienie co do konkretnych kwot cięć produkcji przez poszczególne kraje. Jeżeli uda się zawrzeć takie porozumienie, to ceny ropy mogą w najbliższym czasie odbić (przynajmniej krótkoterminowo).
W tej chwili jednak na rynek docierają informacje, że wciąż takie ustalenia nie zostały podjęte, a wręcz, że część krajów, np. Iran i Irak nie chcą wziąć udziału w porozumieniu.

Previous Post
Newer Post

Leave A Comment