DSA Financial Group S.A.
Wstępne odczyty polskiego PKB wskazują, iż w III kwartale roku ten wskaźnik gospodarki wzrósł o 3,4 proc. r/r (wobec wzrostu 3,3 proc r/r w zeszłym kwartale). Według prezesa Głównego Urzędu Statystycznego „wynik w trzecim kwartale to dobra podstawa, by 2015 rok skończyć ze wzrostem “sporo” powyżej 3 proc. W IV kwartale nie spodziewamy się odwrócenia trendu. Wszystko wskazuje więc, że w 2015 roku nie będzie gorzej niż 3,3 proc.”. Można więc powiedzieć, że na tle rosnącej
w znacząco wolniejszym tempie europejskiej gospodarki (PKB w całej Unii Europejskiej wzrósł 1,9 proc. r/r, a w strefie euro 1,6 proc.) Polska wypada bardzo dobrze. Wyższy wzrost zanotowały jedynie Czechy – 4,3 proc.. „Na ten dobry wynik złożyły się wszystkie segmenty, ale szczególnie produkcja przemysłowa, która urosła o 4,3 proc. Drugim segmentem, który sprzyjał jest produkcja budowlano-montażowa. Nie tak duży, ale nadal pozytywny, wkład w PKB miał też handel i usługi” – czytamy dalej w komunikacie prezesa GUS Janusza Witkowskiego.
W komunikatach dotyczących wstępnych odczytów PKB za III kwartał warto zwrócić uwagę, że dane ze strefy euro są poniżej oczekiwań. Konsensus rynkowy dla strefy euro w ujęciu kwartalnym wynosił 0,4 proc., a realny odczyt 0,3 proc., natomiast w ujęciu rocznym konsensus wynosił 1,7 proc., a realny odczyt 1,6 proc.. Różnice nie są może znaczące, ale wolniejszy od oczekiwanego wzrost europejskiej gospodarki jest jednym z czynników, które tłumaczą niedawną sugestię szefa Europejskiego Banku Centralnego, iż „wobec negatywnych czynników zewnętrznych w grudniu władze banku zastanowią się nad zwiększeniem stymulacji monetarnej (większe zakupy w ramach QE + ujemna stopa depozytowa).
Jest to kierunek polityki monetarnej zupełnie odwrotny do tej rozpatrywanej w USA – dobre odczyty
z amerykańskiej gospodarki wzmocniły w ostatnich dniach oczekiwania na grudniową podwyżkę stóp procentowych przez FED. Sytuacja rozbieżności polityk monetarnych po obydwu stronach Atlantyku zdarzała się w dotychczasowej historii bardzo rzadko i obejmowała krótkie okresy czasu, po których jedna ze stron „dopasowywała” swoje decyzje do drugiej (co ciekawe, jak dotąd to zawsze polityka EBC po jakimś czasie odwracała się i zaczynała podążać za decyzjami FED). Otwartym pozostaje pytanie, czy tak będzie i tym razem, a jeśli tak, to czy powtórzy się scenariusz podążania Europy za USA, czy tym razem banki centralne zachowają się inaczej.
Relatywnie wysoki wzrost gospodarczy w Polsce powoduje coraz większy dysonans pomiędzy realną gospodarką a rynkiem akcji, ponieważ przekładający się na dobre wyniki spółek i wzrost ich wartości rozwój gospodarczy nie znajduje odzwierciedlenia w notowaniach warszawskich indeksów. Indeks szerokiego rynku WIG znajduje się na poziomie najniższym od roku, natomiast dochodowy (uwzględniający dywidendy) odpowiednik WIG 20 – WIG20TR – na poziomie najniższym od dwóch lat. Ta słabość polskiego rynku akcji pozostaje też w sprzeczności z trendami głównych rynków (amerykańskiego czy niemieckiego), których indeksy z lekkością odpracowały sierpniowe spadki.
Nie dziwi więc negatywny nastrój na warszawskim parkiecie – udział pesymistów w badaniu nastrojów inwestorów indywidualnych przeprowadzanym przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych ponownie przekroczył udział optymistów, co w historii badania zdarzyło się tylko kilkakrotnie
i towarzyszyło najczęściej ostatnim etapom spadków.
Pytaniem, które zadają sobie obecnie inwestorzy, jest więc, czy wszystkie te czynniki tworzą już wystarczająco stymulującą dla GPW mieszankę, czy inne czynniki (często nieekonomiczne) będą jeszcze przez jakiś czas przeważać wśród inwestorów.
Na koniec rzut oka na rynek surowców. Znów silne spadki zanotowała ropa naftowa. Tylko w czwartek zarówno ropa Brent, jak i ropa WTI zniżkowała o ponad 3 proc., przy czym amerykańska ropa WTI zakończyła sesję poniżej poziomu 42 USD za baryłkę, a więc najniżej od ponad dwóch miesięcy. Do takich spadków przyczyniły się informacje o wzroście zapasów ropy w USA. Dzisiejsze informacje – tym razem z OPEC – przynoszą jednak informacje, które mogą sprzyjać wzrostom cen. Dane wskazują na spadek produkcji w krajach kartelu w październiku o 256 tys. baryłek dziennie w porównaniu
z wrześniem. Co więcej, OPEC obniżył także prognozy przyszłorocznej produkcji ropy naftowej
w krajach nienależących do kartelu.
Dane o produkcji i planowanym popycie nie okazały się też szczęśliwe dla amerykańskiej pszenicy. Wzrost cen z ostatnich kilku tygodni sprawił, że pszenica produkowana w tym kraju stała się dla importerów mniej atrakcyjna cenowo. W wyniku tego, jak podał amerykański Departament Rolnictwa, eksport pszenicy z USA w sezonie 2015/2016 znajdzie się na najniższym poziomie od sezonu 1971/1972. Informacje te dość szybko przełożyły się na ceny towaru, które zanotowały największy tygodniowy spadek od czterech miesięcy.