Krajobraz po wyborach

AK_zdjęcie

ELŻBIETA BORYŃ – analityk inwestycyjny

Wydarzeniem minionego tygodnia w Polsce niewątpliwie były wybory prezydenckie. Jak silnie powiązana jest polityka z polskim rynkiem kapitałowym przekonali się inwestorzy już w powyborczy poniedziałek, który przyniósł bardzo mocne spadki notowań akcji na warszawskim parkiecie. Wszystko działo się w sytuacji, w której inwestorzy na najważniejszych giełdach w USA, Niemczech i Wielkiej Brytanii mieli wolne.
Spadki na GPW były spowodowane przede wszystkim wyprzedażą akcji banków, co ma związek z deklaracjami złożonymi przez nowego prezydenta w trakcie kampanii. Andrzej Duda, który obecnie uznawany jest inwestorów jako mało „rynkowego” polityka, deklarował w kampanii dodatkowe opodatkowanie banków jak również pomoc dla „frankowiczów” poprzez możliwość przewalutowania kredytów po kursie z dnia zaciągnięcia kredytów. Realizacja tych deklaracji może przynieść duże straty dla sektora bankowego, który obejmuje znaczną część kapitalizacji warszawskiej giełdy.
Dla globalnych rynków ważniejszym wydarzeniem był powrót problemów Grecji. Rząd tego kraju ma do spłaty kolejną ratę zobowiązań wobec MFW, ale na razie nie wiadomo, czy ma na to pieniądze. Problemy Hellady w tym tygodniu przesłoniły nawet temat danych makro z USA i ich wpływu na planowaną podwyżkę stóp procentowych. Całość zobowiązań Grecji przypadająca do uregulowaniu w następnym miesiącu to aż 1,55 mld euro, z czego około 300 mln euro Grecja jest zobowiązana spłacić do 5 czerwca. O dziwo greccy przedstawiciele są pewni, że do porozumienia dojdzie w przeciągu najbliższych dni. Innego zdania są przedstawiciele kredytodawców. Niepewność towarzysząca obecnej sytuacji Grecji znowu powoduje spekulacje na temat niewypłacalności kraju i możliwości wyjścia ze strefy euro, a wszystko to bezpośrednio przekłada się na wzrost zmienności notowań zarówno euro jak i europejskich indeksów, które mocno reagują na każdą plotkę bądź pogłoskę dotyczącą Grecji.
Na rynku surowców ceny ropy naftowej rosną w reakcji na raport Departamentu Energii USA (DoE), który wskazał na mocniejszy spadek zapasów ropy niż oczekiwano. DoE podał w czwartek, że amerykańskie zapasy ropy spadły w ub. tygodniu o 2,8 mln baryłek, podczas gdy analitycy spodziewali się spadku zapasów ropy o 2 mln baryłek. W USA od dłuższego czasu można było obserwować spadek liczby wież wiertniczych, jednak do tej pory nie przekładał się on bezpośrednio na zapasy surowca.
Teraz ważne będzie, co zrobią przedstawiciele OPEC, którzy zbierają się na posiedzeniu kartelu 5 czerwca. Analitycy oceniają, że OPEC utrzyma bez zmian swoją politykę paliwową, a kwota dostaw ropy wyniesie 30,0 mln baryłek dziennie, czyli bez zmian w stosunku do obecnego wydobycia. Jednak każda decyzja odbiegająca od konsensusu analityków może mieć duży wpływ na wahania na rynku ropy.

Previous Post
Newer Post

Leave A Comment