DSA Financial Group S.A.
Dzisiejszy komentarz rozpocznę od wiadomości z ostatniej chwili. Ok. 13:00 naszego czasu Bank Centralny w Chinach ogłosił obniżkę stóp procentowych, co było dużym zaskoczeniem dla inwestorów. Rynki akcyjne zareagowały natychmiastowo, wzrastając w ciągu kilku minut o ok. 1% i osiągając lokalne kilkutygodniowe szczyty. Wyjątek stanowi WIG, który zareagował tylko nieznacznie.
Nie była to jednak jedyna oznaka ruchu wzrostowego na rynkach akcji. Najbardziej konsekwentnie
w tym tygodniu rósł niemiecki DAX, który na koniec tygodnia notuje wzrost o 7%. Niewątpliwie jest to powiązane między innymi z pozytywnymi odczytami PMI dla strefy euro, w której niemiecka jest najsilniejszą gospodarką. Według ostatnich odczytów PMI dla sektora usług w strefie euro wyniósł 54,2 pkt w październiku (53,7 pkt miesiąc wcześniej, przy konsensusie rynkowym na poziomie 53,5 pkt.; wartość wskaźnika wynosząca ponad 50 pkt świadczy o polepszającej się koniunkturze, natomiast wskazanie poniżej 50 pkt oznacza przewidywanie negatywnych zmian w gospodarce). Z kolei PMI dla przemysłu wyniósł 52 pkt (52 pkt miesiąc wcześniej; konsensus rynkowy – 51,7 pkt.).
Inne rynki także kończą tydzień na zielono, jednak zmiany są zdecydowanie mniej spektakularne: francuski CAC 40 – 4,38%, japoński Nikkei 225 – 2,92%, brytyjski FTSE 250 – 1,83%, australijski AOR – 1,59%, SP500 – 1,42% (choć prawdopodobnie wzrost ten będzie wyższy – komentarz powstaje przed rozpoczęciem piątkowej sesji na Wall Street, a więc wzrost nie uwzględnia jeszcze reakcji na decyzję Chińskiego Banku Centralnego, poza tym dzisiejszy odczyt PMI dla przemysłu w USA wyniósł 54 przy konsensusie rynkowym na poziomie 52), indeksy w Honk Kongu i Shanghaiu – poniżej 1%.
Na rodzimym rynku tydzień upłynął przede wszystkim pod znakiem oczekiwania i niepewności związanej z niedzielnymi wyborami. W tej atmosferze wyczekiwania silnie zareagował złoty. Jego wartość w stosunku do głównych walut osłabiła się najmocniej od lipca (w przypadku franka szwajcarskiego), marca (w stosunku do dolara), stycznia (w stosunku do euro).
Zagraniczni analitycy zwracają uwagę na wyborcze zapowiedzi partii wyraźnie prowadzącej
w przedwyborczych sondażach dotyczące m.in.: obciążenia sektora bankowego nowym podatkiem
i kosztami przewalutowania kredytów frankowych, czy nałożenia na wielkie – głównie zagraniczne – koncerny (np. sieci sprzedaży) podatku od sprzedaży. Niepokój budzą także zapowiedzi dodatkowych wydatków budżetowych takich jak: podniesienie kwoty wolnej od podatku, zwiększenie zasiłków na dzieci i obniżenie wieku emerytalnego, co łącznie może oznaczać ok. 39 mld zł dodatkowych wydatków budżetowych rocznie, a także ratowanie górnictwa poprzez pompowaniu gotówki
w kopalnie przy jednoczesnym izolowaniu krajowego rynku energii, co grozi zwiększaniem kosztów energii (już teraz – jak podaje Bloomberg – hurtowe ceny energii w Polsce są o 25 proc. wyższe niż
w Niemczech).
Wartość obligacji rządowych będących w posiadaniu zagranicznych inwestorów wynosi obecnie ok. 35 mld USD. Trudno się zatem dziwić, że przy ocenianym przez zagranicznych inwestorów ryzyku politycznym polskie obligacje radzą sobie w ostatnich miesiącach gorzej niż ich wschodnioeuropejskie odpowiedniki. Od czasu zwycięstwa Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich pod koniec maja, złotowe papiery rządowe przyniosły 1,4-procentową stopę zwrotu. Dla porównania, czeskie obligacje przyniosły w tym czasie 1,7 proc. zysków, a węgierskie – 2,5 proc. – podaje Bloomberg.
Mijający tydzień był okresem kolejnej fali spadków na surowcach energetycznych. Notowania ropy Brent spadły o 5,80%, ropy WTI – 6,16%, gazu ziemnego – 4,25% (wszystkie odczyty według cen z godz. 15:30, a więc do końca dnia spadki mogą się pogłębić pod wpływem informacji z Chin). Motorem spadków były przede wszystkim informacje o wzroście zapasów ropy naftowej w USA, a także zapowiedzi zarówno krajów OPEC, jak i producentów ropy spoza kartelu, że nie mają zamiaru ograniczać produkcji ropy, tylko walczyć o swój udział w rynku.