Tydzień temu pisaliśmy, że trwa korekta na światowych rynkach, a eksperci zastanawiają się, jak długo potrwa i jak głębokie będą to spadki. Biorąc pod uwagę zbliżające się zakończenie skupu aktywów przez Amerykańską Rezerwę Federalną niektórzy analitycy rynku amerykańskiego porównywali sytuację do korekt w latach 2010 i 2011, kiedy kończyły się poprzednie rundy QE, podczas których notowania na Wall Street spadły odpowiednio o 16% i 17%, co sugerowałoby, że potencjał ruchu spadkowego pozostawał duży.
Z drugiej strony pojawiły się głosy, że dla określenia głębokości korekty ważniejszy niż sam wykres notowań jest poziom wycen. Mnożnik P/E (liczony jako cena do prognozowanych na najbliższe 12 miesięcy zysków spółek) spadł z ok. 15,7 do 14,5, co oznacza, że jest na poziomie sprzed około roku i w znacznie większym stopniu niż poziom indeksu wyczerpuje potencjał spadków na amerykańskiej giełdzie.
Wydaje się, że na razie wygrywa opcja ujęcia fundamentalnego, ponieważ po osiągnięciu 15 października poziomu 1862,49 punktów, czyli spadku o ponad 7% od wrześniowych historycznych szczytów, indeks S&P500 zaczął wyraźnie odbijać i po 4 kolejnych sesjach jest już o 4% wyżej (1941,28 punktów). Za Wall Street podążyły także inne ważne światowe indeksy, które od minimów z dnia 16 października odbiły odpowiednio: niemiecki DAX o 3,7%, francuski CAC – 4,1%, londyński FTSE100 o 2,8%, tokijski NIKKEI225 o 4,6%, szwajcarski SMI o 4,3%, co oczywiście nie gwarantuje analogicznego zachowania giełd na świecie w dłuższym terminie.
Trudno jednak obecnie jednoznacznie ocenić, czy korektę mamy już za sobą, czy to tylko chwilowe odbicie będące efektem zwiększonego popytu przy poziomach, do których dobiły indeksy po spadkach. Warto jednak na pewno śledzić zachowanie rynków, aby przy niższych wycenach znaleźć okazje do akumulowania aktywów w portfelach.
Czujni obserwatorzy zauważyli silne zachowanie polskiego rynku na tle spadków na świecie w ostatnich tygodniach. Choć po wrześniowym szczycie także WIG zanotował korektę, to była ona zdecydowanie mniej znacząca niż na przykład korekta za naszą zachodnią granicą i wyniosła ok. 6% (DAX w tym czasie spadł o 12,5%). Trzeba jednak pamiętać, że różnica świadczy raczej o niwelowaniu dysproporcji w długoterminowych stopach zwrotu, które były efektem pozostawania indeksu WIG w trendzie horyzontalnym od niemalże roku, podczas gdy giełdy krajów rozwiniętych od 2011 roku notowały nieprzerwaną hossę, niż jest sygnałem wyjątkowej siły warszawskiego parkietu. Potwierdza to jedynie teorię o efektywności rynków i fakt, że chwilowa słabość danego rynku może, choć wcale nie musi być sygnałem do przenoszenia swoich inwestycji na rynek silniejszy, gdyż w długim terminie rynki dążą do wyrównywania stóp zwrotu.
O dobrych perspektywach polskiej giełdy świadczy natomiast kilka czynników, które wymieniane są jako prowzrostowe. Jednym z nich są wciąż niższe niż w krajach rozwiniętych wyceny spółek, o czym świadczy mnożnik P/E. Ponadto, jak już wielokrotnie pisaliśmy, najsilniejszym czynnikiem oddziałującym na wzrosty na giełdzie, jest wzrost gospodarczy, a ten w najbliższych miesiącach będzie wspierany ze względu na zbliżające się wybory parlamentarne i prezydenckie przez zwiększone wydatki publiczne, w tym przede wszystkim inwestycje infrastrukturalne. Ekonomiści mBanku wskazują, że w roku 2015 na przykład liczba inwestycji drogowych powinna ulec podwojeniu.
Drugim czynnikiem wskazywanych przez specjalistów rynku finansowego jest polityka Europejskiego Banku Centralnego, który rozpoczął rozluźnianie polityki pieniężnej, co z czasem powinno stanowić podobną stymulację dla rynków jak prowadzony dotąd przez FED program QE3. Przy okazji warto wspomnieć, że zapowiedź zakończenia QE3 przyniosła skutki uboczne w postaci umocnienia dolara, co z kolei uderzyło w amerykański eksport, w tym przede wszystkim sektor naftowy. Nie wyklucza się więc rozpoczęcia przez FED działających zmierzających do deprecjacji amerykańskiej waluty, w tym wznowienia programu QE, co stanowiłoby dodatkowe wzmocnienie dla rynków kapitałowych.
Wymieniając czynniki, które dają inwestorom podstawy do optymizmu, nie można pominąć polityki Rady Polityki Pieniężnej, która na ostatnim posiedzeniu obniżyła stopy procentowe o 0,5 pp, a w listopadzie spodziewane są dalsze obniżki. Modelowo tego typu działania powinny wesprzeć koniunkturę w gospodarce z kilkumiesięcznym opóźnieniem, co by oznaczało, że wiosna 2015 może okazać się bardzo pomyślna zarówno dla polskiej gospodarki, jak i dla szerokiego rynku akcji.