ANNA KOCJAN
Departament Inwestycji Kapitałowych
DSA Investment S.A.
Ostatnie dni obfitowały w wydarzenia mające lub mogące mieć wpływ na rynki całego świata.
• 14 marca odbyły się w Holandii wybory parlamentarne, których wynik został odebrany jako zatrzymanie „marszu populistów” i bardzo pozytywnie przyjęty przez rynki, szczególnie w kontekście zbliżających się wyborów we Francji i w Niemczech.
• 15 marca została ogłoszona przez FED podwyżka stóp procentowych w USA. O wpływie tej decyzji na rynki napiszę szerzej poniżej.
• Bieżący tydzień rozpoczął się od debaty przedwyborczej we Francji, której zwycięzcą został ogłoszony Emmanuel Macron, a to dodatkowo – po wyborach w Holandii – wpłynęło na pozytywne nastroje wśród inwestorów, dla których wybór Marie Le Pen kojarzy się z dużym ryzykiem.
• Jednocześnie ważą się jednak losy pierwszej wielkiej reformy zapowiadanej przez Donalda Trumpa w kampanii wyborczej – reformy systemu opieki zdrowotnej „Obamacare”. Wielu zadaje sobie pytanie, czy to właśnie to planowane na dzisiaj (23.03) głosowanie w Kongresie zakończy trwające nieprzerwanie od listopada wzrosty na giełdach.
• Całości obrazu dopełnił raport o zapasach ropy, które ponownie okazały się rekordowo wysokie oraz
• ustalenia, zgodnie z którymi 29 marca rząd brytyjski rozpocznie dwuletni okres wychodzenia z Unii Europejskiej.
15 marca została ogłoszona decyzja, na którą wszyscy czekali od dawna – podwyżka stóp procentowych w USA. Nie było to bynajmniej zaskoczeniem – prawdopodobieństwo takiej decyzji w ostatnich dniach było wyceniane na 100%, a więc i uwzględnione już w wycenach zarówno dolara, jak i akcji czy surowców, w tym kruszców. Dodatkowo rynek zaczął dyskontować już zapowiedzi FED, które wskazywałyby, że podnoszenie stóp procentowych będzie następować bardziej dynamicznie. To się jednak nie stało. Komunikat był bardzo stonowany i wskazywał na łącznie trzy podwyżki w tym roku i to pod warunkiem spełnienia określonych warunków brzegowych. Z powodu tego rozminięcia rzeczywistości z oczekiwaniami rynek zareagował… znów wbrew regułom. Najczęściej w historii podniesienie stóp procentowych powodowało umocnienie dolara, spadek cen akcji i kruszców. Tym razem stało się dokładnie odwrotnie – dolar się osłabił, a kruszce wybiły mocno w górę. Obecnie prawdopodobieństwo podwyżki na posiedzeniu w czerwcu oceniane jest na mniej niż 50%, nie ma więc silnej presji na umacnianie się dolara względem innych walut, a kruszce utrzymują się na relatywnie wysokich poziomach.
Przed pierwszym dużym sprawdzianem staje Donald Trump, a konkretnie jedna z jego obietnic wyborczych, a wraz z nią hossa, która nabrała wyraźnego rozpędu po ogłoszeniu wyniku wyborów prezydenckich. Inwestorzy wierząc w realizację obietnic wyborczych, w tym w zakrojone na szeroką skalę inwestycje infrastrukturalne oraz reformę fiskalną, windowali coraz wyżej wyceny na rynkach akcji. Pojawiła się jednak pierwsza przeszkoda dla tego huraoptymizmu – przed zapowiadanym na czwartek głosowaniem nad gruntowną reformą systemu opieki społecznej w USA okazuje się, że projekt administracji prezydenta może nie zostać przegłosowany przez Kongres, w tym przez część Republikanów. Jeżeli jedna z kluczowych obietnic przedwyborczych Trumpa przepadnie w Kongresie, postawi to pod znakiem zapytania także inne ważne deklaracje. Ta wizja wyraźnie wywołała panikę wśród inwestorów. We wtorek amerykański indeks S&P500 spadł o 1,2%, co jest dziennym spadkiem nienotowanym na tym indeksie od wielu miesięcy. Spadki w USA zostały oczywiście odwzorowane w kolejnym dniu na rynkach w Azji i Europie. Czy to początek większej korekty czy tylko jedno-, kilkudniowe zachwianie, przekonamy się w najbliższych dniach. Widać jednak już teraz, że napompowany od listopada amerykański rynek akcji jest czuły na wszelkie negatywne informacje, a nawet obawy, szczególnie że rynek od dawna już wyceniał obniżkę podatku CIT dla amerykańskich przedsiębiorstw. Jeśli zapowiedzi Trumpa z kampanii okażą się nierealne do wprowadzenia w życie, może to przełożyć na głębsze spadki w wycenach spółek.
Zmniejszyły się natomiast obawy inwestorów związane z ryzykami politycznymi w Europie. Przegrana populistów w wyborach w Holandii, a przede wszystkim wzrastające poparcie dla Emmanuela Macrona pozwoliły na lekkie wzrosty w Europie. Oczywiście pozytywny odbiór kandydata w telewizyjnej debacie to jeszcze nie wygrana w wyborach prezydenckich, jednak poprawa nastrojów pozwoliła też na przebicie się głosom tych analityków, którzy zauważają, że nawet wygrana Marie Le Pen niekoniecznie spowodowałaby realizację zapowiedzi z programu Frontu Narodowego. Ciekawą analogią dla obaw inwestorów jest przypomnienie roku 1981, kiedy to francuski indeks CAC 40 spadł o ok. 20%, kiedy wyścig o fotel prezydencki wygrywał socjalista François Mitterrand, a Francuzi zaczęli się obawiać, że rosyjskie czołgi będą defilować po Champs-Élysées. Rzeczywistość okazała się dalece odmienna. Warto jednak zaznaczyć, że zwycięstwo w debacie centrowego kandydata wzmocniło euro, które w parze EURUSD po raz pierwszy od listopada zeszłego roku osiągnęło poziom 1,0818.
Spadki natomiast o ponad 2% na brytyjskim indeksie FTS250 wywołało wyznaczenie na 29 marca daty rozpoczęcia procesu Brexitu. Zapewne nie pomogły także londyńskiej giełdzie dane o inflacji, która okazała się zdecydowanie wyższa niż oczekiwano.
Na zakończenie rzut oka na rynek ropy. Pomimo porozumienia członków OPEC o obniżaniu produkcji, produkcja na świecie oraz zapasy ropy biją z tygodnia na tydzień kolejne rekordy. To wywiera bardzo silną presję na spadki cen, szczególnie że wartość pozycji netto jest wciąż bardzo wysoka, co w przypadku rozpoczęcia spadków będzie stanowić czynnik wzmacniający ruch cen w dół. W tej chwili ropa broni linii wsparcia 50 USD na baryłkę dla ropy Brent i 48 USD za baryłkę dla ropy WTI.