Ostatni przedświąteczny tydzień na rynkach finansowych mija pod znakiem zwiększonej niepewności w geopolityce, co przekłada się na nastroje wśród inwestorów. Po ubiegłotygodniowym ataku USA na bazę lotniczą w Syrii rośnie napięcie na linii Waszyngton-Moskwa, która wspiera prezydenta Syrii Baszszara al-Assada. Napięcie to jest podtrzymywane przez stronę rosyjską. Prezydent Putin oświadczył, że wojska prezydenta Assada nie posiadają broni chemicznej (ich użycie na ludności cywilnej było powodem ataku na syryjską bazę lotniczą przez USA), a także, że amerykańskie lotnictwo przygotowuje się do nalotu na Damaszek. Prezydent Putin oświadczył także, że nie spotka się z przebywającym w wizycie w Moskwie Sekretarzem Stanu USA Rexem Tillersonem. Dodatkowej niepewności na rynkach dostarczają też naciski Waszyngtonu na Chiny, by te zneutralizowały zagrożenie nuklearne ze strony Korei Północnej.
Niepokojące sygnały dochodzą również z Europy. Ostatni sondaż we Francji okazał się zaskoczeniem, gdzie wydawało się, że już wszystkie karty są rozdane, a walka o wygraną w pierwszej turze wyborów prezydenckich odbędzie się pomiędzy trzema kandydatami. Do tej pory wybory prezydenckie we Francji rozpatrywane były pod kątem ewentualnej wygranej populistycznej i barto antyunijnej Marine Le Pen. To, czy pokona ją Francois Fillon czy Emmanuel Macron było dla rynków mało znaczące, gdyż obydwoje są kandydatami o prounijnych poglądach. Tymczasem Le Pen jest zdeterminowana by wyprowadzić Francję przynajmniej ze strefy euro, a nawet także i z Unii Europejskiej. Ewentualny Frexit mógłby doprowadzić do rozpadu całej Unii Europejskiej (gospodarka Francji, po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, będzie drugą po niemieckiej największą gospodarką w Unii). Obecnie do trójki kandydatów dołączył czwarty Jean-Luc Melenchon, dla którego ostatnie sondaże wskazują na 19% poparcie w I turze wyborów (przy 24% poparciu Le Pen, 23% poparciu Macrona i słabnącym poparciu Fillona, który znajduje się już za Melenchonem). Rosnące poparcie Melenchona nie jest dobrą wiadomością dla rynków finansowych, gdyż wiążę się z większą niepewnością. Rynki nie wykluczają w tym momencie spotkania się Le Pen oraz Melenchona w drugiej turze wyborów, co nie dawałoby jasnego rezultatu wyniku głosowania jak w przypadku Len Pen i Macrona czy Fillona. Melenchon – kandydat skrajnej lewicy mógłby okazać się nie wiele lepszym wyborem dla rynków niż Le Pen. Jego pomysły wzrostu podatków dla najlepiej zarabiających, czy obniżenia wieku emerytalnego mogłoby negatywnie wpłynąć na francuską gospodarkę. Ponadto jego poparcie dla pozostania Francji w strefie euro nie jest bezwarunkowe – chciałby zmienić cele EBC. Melenchon zapowiada również wyprowadzenie Francji z NATO i związania jej bliżej z Rosją. Wybory prezydenckie we Francji odbędą się już za półtora tygodnia (23 kwietnia I tura i 7 maja II tura). Aktualne sondaże wskazują, że największe szanse na wygraną w II turze w dalszym ciągu ma Macron, jednak pamiętając sondaże przed referendum w sprawie Brexitu czy wyborami prezydenckimi w USA, nie można wykluczyć, że wybory wygra kandydat mało przyjazny rynkom. Stąd też do czasu wyborów możemy obserwować podwyższoną zmienność na rynkach.
Rosnąca awersja do ryzyka nie wpłynęła jak na razie znacząco na wyceny rynków akcyjnych. Od początku bieżącego tygodnia amerykańskie indeksy giełdowe pozostają na nie wielkich spadkach. Nieco gorzej radzą sobie indeksy europejskie – niemiecki DAX na koniec wtorkowej sesji był o 0,7%, a francuski CAC40 o 0,66% poniżej zamknięcia poprzedniego tygodnia. Obserwowana jest za to wyższa zmienność indeksów, która w ostatnim czasie była dość niewielka. O rosnącej awersji do ryzyka świadczy jednak wzrost wartość indeksu zmienności VIX (Volatility Index) na S&P500, który często nazywany jest indeksem strachu. Od 6 kwietnia (przed atakiem USA na syryjską bazę lotniczą) do 11 kwietnia wartość indeksu wzrosła z 12 do 16 USD (tj. o ponad 30%). Drugim faktem świadczącym o wzroście awersji do ryzyka jest widoczny napływ kapitału do tzw. bezpiecznych przystani – metali szlachetnych, a na rynku walutowym japońskiego jena. Od początku tygodnia ceny złota wzrosty o 1,5%, srebra o 1,8%, a platyny o 1,2%. Jen japoński umocnił się w tym okresie o 1,3% względem dolara amerykańskiego i o 1,2% względem euro.
Ostatni tydzień był pomyślny dla cen ropy naftowej, która znalazła się w trendzie wzrostowym po serii pozytywnych informacji oraz sezonowym letnim planowanym zwiększeniu popytu. Od początku miesiąca ceny amerykańskiej ropy WTI wzrosły o prawie 6%. Cenom ropy sprzyjają szacunki co do zwiększonego popytu na ropę przez amerykańskie rafinerie po 3 miesięcznych zapowiedzianych konserwacjach. Drugim pozytywnym czynnikiem dla cen ropy była informacja z Libii, gdzie na największym polu naftowym odpowiedzialnym za produkcję 200 tys. baryłek dziennie, przestano produkować ropę już tydzień po ponownym jej otwarciu i nie wiadomo czy Libii uda się zwiększyć produkcję do końca III kwartału br. Rosja poinformowała z kolei, że rozpoczyna konsultacje z firmami naftowymi przed ewentualnym przedłużeniem porozumienia o cięciu produkcji. Dodatkowo pojawiły się sygnały ze strony Arabii Saudyjskiej, że ma być zwolennikiem przedłużenia o kolejne 6 miesięcy trwającego obecnie porozumienia o ograniczaniu wydobycia ropy naftowej przez kraje OPEC oraz kraje spoza kartelu, które przystąpiły do tego porozumienia. Czynnikiem hamującym wzrost cen ropy jest jednak zwiększenie wydobycia surowca w USA, gdzie wraz ze wzrostami cen systematycznie rośnie również liczba aktywnych wież wiertniczych.
DAWID KRYWKO – Analityk, Departament Inwestycji Kapitałowych DSA Investment S.A.